FED zadrukuje nas dolarami

Amerykańska Rezerwa Federalna (bank centralny USA, FED) próbuje zmierzyć się z korona wirusem i jego implikacjami dla gospodarki. Dlatego postanowiła zadrukować świat dolarami.”QE infinity” (nieskończone luzowanie ilościowe) uznajemy więc za rozpoczęte. A tak na prawdę korona wirus jest tylko igłą, która przebiła wielką bańkę z problemami (finansowymi) świata.

Stopy procentowe

Jednym z narzędzi jakie banki centralne mają do walki z recesją i używają do pobudzenia gospodarki są stopy procentowe. Niskie stopy procentowe oznaczają tani kredyt. Ludzie “chcą i mogą” się wtedy zadłużać, a pożyczone pieniądze są wydawane, więc gospodarka się kręci (i rozpędza). Ale w USA gospodarka od kilku lat ledwo się kręciła (niskie PKB, zakłamana inflacja, zakłamana liczba bezrobotnych, itp.). Tak, indeksy giełdowe pięły się w górę, ale w przeważającej większości dlatego, że firmy za wypracowane zyski — oraz co gorsze za pożyczone pieniądze — skupywały swoje akcje, podbijając ich cenę.

To, że stopy procentowe będą w USA ścinane do zera było “spodziewane”. Ale prędkość z jaką FED zszedł do zera (w marcu 2020 roku z 1,5% do 0%) jest imponująca. Narodowy Bank Polski “pozazdrościł” FEDowi i także ściął stopy procentowe w Polsce o 0,5% do 1,0%, co odbiło się odpływem kapitału zagranicznego — inwestorzy zagraniczni sprzedają PLN, dlatego kurs się osłabił do 4,60 zł za euro i 4,30 zł za dolara (dolar jest najdroższy od 19 lat!).

Dodruk

Na rynku repo banki na krótki okres zamieniają posiadane papiery wartościowe, głównie obligacje, na świeżo wydrukowane dolary przez FED. Wymiana na rynku repo to: FED bierze obligacje od banków, banki biorą pieniądze od FED. Jeśli banki nie mają pieniędzy na zwrot w określonym terminie, FED zostaje z papierami wartościowymi na swoim bilansie. A bilans FEDu zbliża się do 5 bilionów dolarów.

Na początku marca 2020 roku FED z dnia na dzień zaczął ogłaszać ile to pieniędzy wydrukuje i na jaki cel. Najpierw od września 2019 roku do końca 2019 roku dostarczyli do rynku międzybankowego repo 500 miliardów dolarów. W wyniku paniki rynkowej 12 marca 2020 roku FED ogłasza dostarczenie 1,5 biliona dolarów do rynku repo, a następnie 20 marca 2020 roku oświadcza, że… uwaga… dostarczy 1  bilion dolarów dziennie(!!!) do rynku repo do końca marca. Dla jasności jeden bilion dolarów to jedynka z dwunastoma zerami (oraz równowartość dwóch lat PKB — produkcji, dóbr i usług — Polski).

Ale to nie wystarcza aby rynki finansowe się nie zapadły. FED uruchamia luzowanie ilościowe (ang. quantitative easing, QE), czyli dodruk pieniędzy i skup aktywów (papierów wartościowych) z rynków. Ale po co to robić?

“Wealth effect” — efekt bogactwa

Stany Zjednoczone są mocno rozwinięte pod kątem finansowym. Emerytury ludzi są trzymane w funduszach inwestycyjnych. Od dawien dawna mają tam produkty podobne do polskich: IKE, IKZE czy PPK. Domy finansowane są kredytami hipotecznymi.  Kredyty hipoteczne pakowane są w inne produkty finansowe (obligacje) i także handlowane na rynkach finansowych.

Tak na prawdę bogactwo ludzi zależy od rynków finansowych. Aż 55% Amerykanów posiada papiery wartościowe. Spadki na rynkach finansowych to spadek ich bogactwa. Dlatego spadki na rynkach akcji, nieruchomości,  czy obligacji (zwiększenie ich rentowności) są niedopuszczalne. W USA mają nawet dedykowany kryzysowy Plunge Protection Team (Grupa Zapobiegania Spadkom), bankowo-rządową grupę dysponującą ogromnym kapitałem skupującą taniejące aktywa, podbijając ich cenę. Wielkie odbicie w grudniu 2018 roku to ich zasługa.

Presja na stopy procentowe

Taniejące obligacje to zwiększenie ich rentowności, czyli zwiększenie ich oprocentowania, a te z kolei (dla obligacji o krótkim terminie wykupu) wywiera presję na stopy procentowe ustalane przez FED. To oznacza, że rząd lub firma emitująca  obligacje będzie musiała więcej pieniędzy zapłacić w odsetkach. Dlatego obecnie wg rządów ceny obligacji “nie powinny” spadać. Tak są manipulowane!

A kiedy obligacje tanieją? Wtedy jak więcej ludzi/rządów/funduszy chce je sprzedać niż kupić. Skoro ceny obligacji spadają a rentowność rośnie, to znaczy, że nie ma kupców. To jest właśnie obecna sytuacja. Rząd USA (a także Polski) musi się bardziej zadłużyć na walkę z korona wirusem (poprzez emisję obligacji), ale nie ma kupca. I tu do gry wchodzi FED (u nas od tego miesiąca NBP). Drukują oni pieniądze bez pokrycia (luzowanie ilościowe) i skupują za nie obligacje.

Gdyby drukowanie dowolnej ilości pieniędzy byłoby dobre, dlaczego my zwykli śmiertelnicy nie możemy tego robić? W naszym przypadku nazywamy to fałszerstwem i idziemy do więzienia…

Hiperinflacja?

Czy w ogóle drukowanie pieniędzy przez banki centralne jest OK? Tak jest OK, ale tylko w jednym przypadku. Jest to pożądane tylko i wyłącznie w takiej ilości aby przyrost pieniędzy “zgadzał się” ze wzrostem ilości dóbr i usług (czytaj PKB). Wtedy siła nabywcza pieniądza (wartość pieniądza) jest stała.

W obecnym, właśnie rozpoczętym luzowaniu ilościowym, 20 marca 2020 roku FED zapowiedział dodruk 700 miliardów dolarów. Trzy dni później ogłosił już nielimitowany skup (czytaj dodruk dolarów na skup) obligacji skarbowych, obligacji zabezpieczonych hipoteką (ang. mortgage-backed securities), a nawet obligacji korporacyjnych. Wyłoży świeżutkie pieniądze na ratowanie (ang. bail-out) upadających firm: Boeinga, lini lotniczych (60 miliardów dolarów), czy hotelarstwo (250 miliardów dolarów). Jeśli jeszcze nie wiecie jest to proponowana przez socjalistów: modern monetary theory (MMT).

Jesteśmy w momencie zmiany fundamentów naszego świata. Pieniądz, który zarabiamy stanie się bezwartościowy, przez to nasza praca stanie się bezwartościowa (oczywiście tylko w sensie finansowym). W pewnym momencie pieniądze zaczną bardzo szybko tracić na wartości, a na banknotach pojawią się dodatkowe zera. Grozi nam hiperinflacja.

Kradzież pieniędzy poprzez pieniądze?

Dodruk dużej ilości pieniędzy przy ograniczonej ilości dóbr, usług, czy papierów wartościowych doprowadzi w końcu do inflacji lub hiperinflacji. Pieniądze na naszych kontach, czy zainwestowane lokatach i obligacjach, będą traciły na wartości. Ten “podatek inflacyjny” to zaplanowana przez banki centralne kradzież pieniędzy poprzez same pieniądze. Dlatego uważam, że należy swój kapitał trzymać w inwestycjach które zyskują (lub nie tracą) w czasie inflacji (np. fizyczne złoto i srebro).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.