Pandemia korona wirusa rozprzestrzeniła się po świecie bardzo szybko. Od pierwszych przypadków na początku grudnia 2019 roku w Chinach, do zamknięcia zarówno granic państw jak i aktywności gospodarczej w marcu 2020 roku minęło ledwie trzy miesiące. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że recesja, w którą właśnie świat się stacza będzie bardziej dotkliwa niż ta z 2008 roku.
Granice zamknięte. Galerie zamknięte. Zakaz wychodzenia z domu. Firmy stoją. Przychodów brak lub prawie brak, jednak koszty wielu firm się nie zatrzymały. Najlepszym przykładem jest tu firma CCC. Ogłosiła ona, że nie jest w stanie spłacić nawet 20 milionów zł zobowiązań przy przychodach za 2019 rok 5,8 miliarda złotych. Kurs spółki osunął sią o ponad 90% z około 310 zł w styczniu 2018 roku do około 25 zł w połowie marca 2020 roku. Zaczyna pachnieć upadłością. Ale CCC to duża spółka, a duże spółki mają wiele pól manewru.
Sytuacja zaczyna wyglądać jeszcze gorzej w mikrofirmach. Już teraz rozpoczęła się fala obniżek pensji (-30%) lub zwolnień. Stopa bezrobocia z 5,5% z lutego 2020 roku (ok. 900 tysięcy ludzi) może się w najbliższych miesiącach spokojnie zwiększyć do 8% czy 10%, co oznacza, że 400-700 tysięcy ludzi straci pracę. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców szacuje, że nawet do końca marca 2020 roku pracę może stracić 1-3 mln Polaków, co oznaczyłoby bezrobocie na poziomie 12-24%. Z kolei na całym świecie szacuje się, że pracę straci co najmniej 25 mln ludzi, a bezrobocie w samych Stanach Zjednoczonych może wzrosnąć do 30%!
O ile pierwszy szok giełdowy mamy ze sobą (spadki po -50% w przeciągu miesiąca), to duże pogorszenie się wyników firm w następnych kwartałach spowodowane unieruchomieniem gospodarki może pociągnąć indeksy giełdowe jeszcze niżej. Obecne wyceny spółek na giełdach są już niskie albo bardzo niskie i kuszą aby rozpocząć zakup akcji. “Promocja” ta może przybrać jeszcze na sile, należy się jednak upewnić czy nie kupujmy “towaru po terminie” (bankruta lub firmy w dużych tarapatach).