Czarny poniedziałek, czarny tydzień. Dzieje się. Koronawirus oraz “wojna o ropę” skutecznie demolują rynki finansowe. Amerykańska telewizja CNBC ogłosiła dzisiaj koniec 11-letniej hossy. Główne indeksy w USA zakończyły dzień na łącznych ponad 20% spadkach od lutowych historycznych szczytów.
Dlaczego giełdy spadają?
W styczniu 2020 roku dowiedzieliśmy się o szybko rozprzestrzeniającym się, mocno zaraźliwym wirusie z Chin. Wkrótce okazało się, że 11-milionowe miasto Wuhan stało się epicentrum epidemii, a następne dni i tygodnie przynosiły coraz to gorsze informacje. W końcu stanęły fabryki i całe miasto. A to nie byle jakie miasto. Aż 94% największych światowych spółek ma tam swoje fabryki lub przedstawicielstwa. Można tu wymienić m.in. Peugeot, Citroen, Renault, Honda, Lenovo, Siemens, czy Xiaomi. A giełdy dyskontują przyszłość i nie spodobało się im to co widzą w kryształowej kuli. Oznacza to, że inwestorzy niebezpodstawnie spodziewają się dużo niższych zysków firm (a nawet strat lub bankructw), w które zainwestowali. Dlatego rozpoczęła się lawina na giełdach (paniczna wyprzedaż akcji).
Pod koniec stycznia 2020 roku, po pierwszych informacjach o wirusie w Wuhan, zanotowaliśmy kilku procentowe spadki na amerykańskiej giełdzie. Jednak przez następne trzy tygodnie giełdy nadal pięły się w górę osiągając najwyższe szczyty w historii. Po 20 lutego 2020 roku zaczęła się panika, gdyż nowe ogniska wirusa pojawiły się w Korei Południowej, Europie, czy USA – o czym pisaliśmy tutaj i tutaj. Niecałe trzy tygodnie później najdłuższa hossa w historii USA zakończyła żywot – o czym poinformowała nas dzisiaj telewizja CNBC.
Na polskiej giełdzie niestety mamy totalną masakrę. WIG20 z hukiem przebił 2000 punktów i w kilka dni dotarł do 1500 punktów, tracąc 25%. Wiele spółek wyznaczyło nowe (nieprawdopodobne) minima. Jednak jest duże prawdopodobieństwo, że spadki dopiero się rozkręcają i nie warto łapać “spadających noży” (kupować tanich akcji, gdyż mogą by jeszcze tańsze).
“Bezpieczne” obligacje rządowe
Przestrach inwestorów odzwierciedla się w cenach i rentownościach obligacji amerykańskich. W ostatnich dniach wszystkie te obligacje osiągnęły rentowności poniżej 1%, gdzie nawet 30-letnie papiery miały rentowność 0,88%. Rentowność obligacji spada, gdy ich cena idzie w górę, a idzie ona w górę, gdy inwestorzy w strachu kupują te “bezpieczne ” papiery. Kto by chciał przez 30 lat z lokaty dostawać 0,88% przy 2-4% inflacji? (nie musicie odpowiadać).
Przy takim ostrym spadku rentowności, najkrótsze obligacje – regulowane przez bank centralny FED – miały dużo wyższą rentowność (1,5-1,75%), niż papiery o dłuższej zapadalności. FED “posłuchał” rynku i interwencyjnie, 3 marca 2020 roku szybko obniżył stopy procentowe o 0,5% do przedziału 1,0-1,25%. Ale to i tak dużo za mało i rynki finansowe wyceniają cięcie stóp do 0% w przeciągu tygodnia na 50-100%. A teraz najlepsze: walka z recesją zacznie się z zerowymi stopami procentowymi. FED nie będzie miał amunicji do stymulowania gospodarki w postaci obniżek stóp procentowych — chyba, że pójdzie w kierunku ujemnych stóp procentowych lub będzie ogłoszenie dodruku dolara na mega masową skalę (co najmniej 10 bilionów dolarów).